Łączna liczba wyświetleń

sobota, 17 listopada 2018

Półcienie...

Nadchodzi zima. Nie, nie piszę tego dlatego, że dziś rano kilkanaście minut odmrażałem swoje auto, albo też dlatego, że podano datę premiery ostatniego sezonu Gry o Tron. Dla miłośnika fotografii lotniczej takim widomym znakiem jest coraz krótszy dzień, coraz mniejsze okienko świetlne na zdjęcia. Nad Pajęcznem zwiastunem coraz krótszy dni dla spottera od wielu lat jest lot Emirates z Kopenhagi do Dubaju. Właściwie to ostatnie kilka, może kilkanaście dni, kiedy ten pojawiający się około 15.30 lot da się jeszcze uchwycić. Już w początku grudnia światła będzie na tyle mało o tej porze, że o zdjęciach będzie trzeba zapomnieć gdzieś do połowy lutego. Trzeba więc korzystać z każdej okazji a taka nadażyła się dziś. Niska temperatura plus bardzo ładne i czyste niebo powoliły wyłapać A380 Emirates nad Pajęcznem tuż przed wspomnianą 15.30. Dziś trasa wypadła niemal w zenicie nad miastem a to zaowocowało bardzo "zimowym" już ujęciem z połową maszyny w ładnym świetle i drugą połową kryjącą się w półcieniach i cieniach. Efekt jednak chyba przyznacie niezły ;)



Pozdrawiam!

wtorek, 13 listopada 2018

Bajecznie nisko

Czas rozpocząć listopadowe obserwacje i zdjęcia. Jakoś brakło na początku miesiąca czasu, żeby przypilnować ciekawostek nad okolicą albo też ciekawostki te uciekały, broniąc się przed sesją zdjęciową. Warto wspomnieć, że poleciał blisko Dreamliner LOT pomalowany w barwy narodowe w locie z Chicago do Krakowa, czy też po wschodniej stronie powiatu w sobotę można było dojrzeć lot dostawczy dla linii Ethiopian Cargo. Za to dziś trochę sobie ten początek miesiąca "odbiłem", wprawdzie tylko dwoma klatkami, ale takimi jakie trafiają się raz, czasem dwa razy do roku, przy kombinacji niskiego pułapu maszyny i lekko pochmurnej aury. Niby nic nie napawało optymizmem do wyciągania sprzętu bo nad okolicą wisiały i nadal wiszą chmury, ale właśnie takie cirrusy dają szansę na dobre ujęcia lecących na niższym niż większość maszyn nad okolicą samolotów. Wpadły dwa takie rarytasy oba lecące poniżej dziesięciu kilometrów i oba należące do Turkish Airlines. Pułap od razu zrobił potężną różnicę w detalach jakie można dojrzeć na fotografii. Na początek ten z dwójki, który poleciał nieco wyżej przecinając niebo nad powiatem na wysokości 9750 metrów. To nieco ponad czteroletnia maszyna dziś wykonująca jeden z najdłuższych lotów za Atlantyk w siatce połaczeń linii Turkish Airlines, bowiem zmierzająca na lotnisko LAX w Los Angeles. Dla zaintersowanych - dotrze tam około 5.30 naszego czasu po blisko trzynastu godzinach lotu i pokonaniu trasy nieco ponad jedenastu tysięcy kilometrów. A tak prezentowała się nad okolicami Rząśni parę minut po 14.00:



I drugi niski przelot w trasie za Atlantyk. Tutaj pułap lotu był jeszcze niższy bowiem Boeing 77W lecący ze Stambułu do Houston na lotnisko imienia Georga Busha, przeciął przestrzeń nad powiatem na wysokości zaledwie 9144 metrów. To naprawdę nisko i szansa na dobre ujęcie, bowiem na takim pułapie maszyny pojawiają się bardzo rzadko. Co ciekawe maszyna ta będzie lądować w Houston dziesięć minut później niż lot do Los Angeles, mimo, że pokona trasę o siedemset kilometrów krótszą. To dlaczego tak jest, to już jednak temat na inną opowieść...


Pozdrawiam!

czwartek, 1 listopada 2018

Made in ZSRR

Dziś dzień zadumy i nostalgii pomyślałem więc, że to dobry moment, żeby napisać zgodnie z zapowiedzią z 28 października tekst o coraz bardziej odchodzących z lotniczego nieba maszynach pochodzących nie z koncernów zachodnich a ze wschodnich kompanii lotniczych, z których wiele pamięta jeszcze czasy mojego dzieciństwa, a często dużo starszej generacji. Na europejskim niebie zdecydowanie królują maszyny spod znaku Boeinga oraz Airbusa, ale dla miłośników lotniczej fotografii często jeden Ił lub Antonov znaczy więcej niż karawana Airbusów A380 czy też Boeingów 788. Dlaczego? Przyczyna jest prosta - tych maszyn z roku na rok jest coraz mniej, a są piękną historią także polskiego lotnictwa pasażerskiego. Obecnie gro samolotów wyprodukowanych lub też zaprojektowanych przed upadkiem komunizmu pracuje jako "powietrzne ciężarówki" w liniach z Rosji lub Ukrainy. Oczywiście stanowią także flotę transportową w siłach powietrznych obu tych państw. Kilka maszyn pasażerskich lata jeszcze jako maszyny dyspozycyjne dla dość egzotycznych państw w Azji czy Afryce. Pora więc na mały przegląd - 90 procent z prezentowanych zdjęć wykonałem w Pajęcznie lub na terenie powiatu - tylko dwa powstały gdzieś poza najbliższą okolicą.

Na początek maszyna, która niejako sprowokowała ten temat. To jedno z najcenniejszych zdjęć jakie wykonałem i chyba jeden z najbardziej tajemniczych przelotów w historii moich ośmiu lat fotografowania. Do tej pory nie wiem nic ponad to, że to Ił76 należący do Białoruskich Sił Powietrznych, lecący prawdopodobnie gdzieś znad Niemiec w kierunku Białorusi i uchwycony 28 października 2011 roku. Z tego co wiem nikt w Polsce nie wykonał podobnego zdjęcia do tej pory...



Skoro od militarnego zdjęcia zaczynamy to drugi w kolejności do pokazania będzie także wojskowy Ił76 ale o tym wiem już dużo więcej. Zdjęcie z dużym szczęściem powstało 13 lipca 2017 roku, szczęśliwie bowiem udało się bohatera i jednego z jego "asystentów" uchwycić w ostatniej chwili na odlocie znad powiatu. To Ił76 Ukraińskich Sił Powietrznych w asyście jednego myśliwca SU-27. Obie maszyny wraz z jeszcze jednym SU-27 leciały z Ivano-Frankovska do bazy w Fairford w Anglii na pokazy lotnicze Air Tatoo 2017. Dodam tylko, że w tym roku ponownie taki zestaw poleciał nad Polską - w 2017 tylko ja miałem okazję go zobaczyć i sfotografować.



Po militarnych Iłach czas na wersje cywilne tej maszyny. Nad powiatem pokazało się ich kilka, udokumentować udało się ledwie trzy sztuki. Pierwszy z nich jest naprawdę pierwszym - od niego rozpoczyna się moje archiwum spod znaku lotnictwa made in ZSRR. Maszyna w chwili jej fotografowania należała do linii Aviacon Zitotrans Air Company - linii z Rosji bazującej w Jekaterinburgu. Zdjęcie wykonałem w paskudne do zdjęć przedpołudnie 29 lipca 2011 roku w Pajęcznie. Jeśli mnie pamięć nie myli Ił leciał do Neubrandenburga w Niemczech. Pojawił się zresztą w tym okresie dwukrotnie nad Pajęcznem



Drugi Ił w archiwum uchwycony nad Pajęcznem pojawił się niemal rok później i także w ciężki do zdjęć letni dzień. Tak się jakoś to składało, że nie było okazji na lepsze warunki. Tym razem to maszyna linii Volga Dnipr - chyba najmocniej obecnie operującej na tych maszynach. Ja nad powiatem miałem okazję uchwycić dwa Iły w tych barwach. Co ciekawe w chwili wykonywania zdjęcia była to bardzo młoda maszyna bowiem służbę rozpoczęła dopiero w 2011 roku. Zdjęcie pochodzi z 10 lipca 2012 roku:



I trzeci Ił76 - tym razem nie z Rosji a z Azerbejdżanu należący do linii Silk Way. Nazwa tej linii nawiązuje do słynnego Jedwabnego Szlaku a maszyny wykonują przewozy zarówno po Europie jak i między innymi na trasie z Baku do Nowego Jorku. Dodam jeszcze, że to moje pierwsze i jedyne spotkanie z liniami z tego kraju. Teoretycznie lot o którym wspominam wyżej wykonywany na Boeingu 748 mógłby pojawić się nad okolicą, jakoś jednak omija niebo nad Pajęcznem. Pozostaje więc tylko zdjęcie z sierpniowego poranka 2016 roku.


Pora teraz pokazać maszyny spod znaku Antonova. Biuro projektowe Antonova założono w 1946 roku jako tajne radzieckie lotnicze biuro projektowe w Nowosybirsku. Prowadzone przez Olega Antonova specjalizowało się w opracowywaniu i budowie turbośmigłowych maszyn transportowych. W 1952 roku siedzibę przeniesiono do Kijowa, gdzie pod różnymi nazwami i z różnymi rolami w historii ZSRR i później niepodległej Ukrainy działa do dziś. Na niebie nad Polską można zobaczyć wiele maszyn spod znaku Antonova - najpopularniejszym jest AN-2, widywany na wielu małych lotniskach w całym kraju. Ja chcę jednak pokazać te posiadające znacznie większe możliwości i gabaryty. Na początek dwa An-124 latające w barwach linii Antonov Airlines, jeden w "starych" barwach i drugi już w nowym malowaniu. Co interesujące Rusłan, bo tak popularnie określa się Antonowa 124 często gości na lotnisku we Wrocławiu. Pierwsze ze zdjęć prezentuje maszynę, która wystartowała właśnie z tego lotniska i poleciała do bazy w Kijowie 11 marca 2014 roku. 



I drugie jak do tej pory najlepsze moje ujęcie drugiego co do wielkości transportowca świata. Tym razem już w nowych barwach maszyna lecąca z Kijowa do bazy operacyjnej w Lipsku. To jedno ze zdjęć wykonanych nie nad powiatem a kilka kilometrów na północ od Szczercowa. Jednocześnie to ostatni Rusłan w moim archiwum - 2 kwietnia 2017 roku



Nie można opowiedzieć o zdjęciowych zdobyczach spod znaku wschodniej myśli lotniczej nie wspominając o jedynym w swoim rodzaju, największym samolocie świata - Anotonovie 225 Mrija. To jedyny na świecie samolot napędzany aż sześcioma silnikami. Pierwotnie skonstruowany by przewozić promy kosmiczne Buran w ZSRR z czasem został gigantem transportującym szczególne ładunki. Jest niepowtarzalny, wyjątkowy i jest tylko jeden na świecie. Dla każdego spottera Mrija to spełnienie marzeń o zdjęciu lotniczym. Ja mam je spełnione połowicznie - wykonałem kilka zdjęć 11 grudnia 2015 roku. Specjalnie aby sfotografować Mriję pojechałem tego dnia w pobliże Łasku, bowiem tam z największym prawdopodobieństwem miała się pojawić w locie z Kijowa do Lipska. Okazało się jednak, że niemal musnęła przestrzeń nad powiatem i gdyby nie mój "strzał w ciemno", miałbym pewnie dobre zdjęcie. A tak skończyło się tylko na kilku klatkach pod Słońce...



W moich zbiorach znajdują się także zdjęcia maszyn Antonova, które są niemal latającą historią a napędzane są silnikami turbośmigłowymi a nie odrzutowymi. Jak wspomniałem wyżej biuro Antonova konstruowało i produkowało samoloty o napędzie turbośmigłowym niemal przez cały okres działania w czasach ZSRR. Co interesujące wiele maszyn z tego okresu nadal lata mimo, że pamiętają czasy, gdy w Polsce na szosach królowały Warszawy M20. Te turbośmigłowe samoloty zazwyczaj strasznie ciężko wypatrzeć - nie zostawiają wszak smug za to można je świetnie usłyszeć. Charakterystyczne ciężkie buczenie to bardzo często lecący gdzieś blisko An-12 - swego czasu flagowa maszyna transportowa w ZSRR. Ja prezentuję uchwyconego 22 listopada 2016 An-12 należącego do linii Cavok Air, bazującej na Ukrainie. Wyprodukowana została w 1967 roku a do 1992 roku latała w barwach Aeroflotu a później przechodziła przez "ręce" kilku przewoźników z terenu byłego ZSRR.  An-12 to średniej wielkości samolot transportowy, ważący ponad 33 tony, mogący przewieźć ponad 20 ton ładunku o rozpiętości skrzydeł 38 metrów, długi na ponad 33 metry i wysoki na ponad 10 metrów. Napędzają go cztery potężne silniki turbośmigłowe - każdy o mocy ponad czterech tysięcy koni mechanicznych. A oto i on:



I na koniec jedyna maszyna spod znaku Tupoleva jaką mam w swoich zbiorach. Tu-154 bo i niej mowa lata jeszcze w kilku krajach, powoli jednak znika z nieba. Jeszcze kilka lat temu jako samolot rządowy użytkowano ją na Słowacji, dzięki czemu można było nad Polską zobaczyć tę maszynę. W odróżnieniu do przedstawionych wyżej Iłów i  Antonovów, Tupolew TU-154 jest maszyną pasażerską. Po roku 2016 Rosja wycofała z lotów wszystkie swoje maszyny tego typu, choć w tym roku TU-154 należący do Sił Powietrznych Rosji odbył podróż do Syrii. Tupolevy latają jeszcze tylko w Korei Północnej. Ten z moich zbiorów jak się pewnie domyślacie to wspomnienie słowackiej maszyny rządowej - zdjęcie wykonane podczas przelotu 21 maja 2015 roku, kiedy to delegacja ze Słowacji wracała z Gdańska do Bratysławy a samolot poleciał nad gminą Sulmierzyce.



Na dziś to już chyba koniec opowieści ale kto wie może powstanie kiedyś ciąg dalszy, bowiem do uchwycenia zostały mi potencjalnie trzy maszyny cztery maszyny z czasów ZSRR jakie czasami wznoszą się w powietrze. Największe szanse są na turbośmigłowego Antonova 26. latającego często nad Polską, wykorzystywanego w Węgierskich Siłach Powietrznych. Nad Pajęcznem pojawił się już także największy turbośmigłowy samolot świata - przywrócony do lotów An-22 Antei z imponującymi ośmioma łopatami na czterech silnikach. Trzeci w kolejce jest Ił-62 - wprawdzie ja już zdjęcie tej maszyny wykonałem 15 czerwca 2011, jednakże moje archiwum z tego dnia zostało zniszczone. Czekam więc na koleją okazję. No i na koniec tylko jeden raz widziany w ostatnich latach TU-134 ale tego chyba już nikomu nad Polską dane sfotografować nie będzie. Pozdrawiam!