Przez ostatnie trzy miałem okazję sprawdzić jak to jest być spotterem w dużym mieście. Trzy dni we Wrocławiu i robienie zdjęć w środku blokowiska z balkonu na czwartym piętrze to zabawa ekstremalna. Potężna termika, żar bijący ze ścian i chodników wymagały wejścia na poziom "supermistrz" w ostrzeniu. W kilku przypadkach się udało, w nieco większej części efekty były kiepskie. Niemniej jednak wyprawę muszę uznać za udaną, bo tych kilka dobrych ujęć wynagradza te próby które nie wyszły. Wprawdzie we Wrocławiu już kilka razy podchodziłem do spottingu, ale tym razem nad stolicą Dolnego Śląska była okazja do fotografowania starych znajomych, którzy powrócili na niebo nad Polską i od kilku tygodni regularnie pojawiają się na powietrznej trasie nad Odrą. To dość ciekawa sytuacja, bowiem loty z Półwyspu Arabskiego na lotniska w Amsterdamie oraz w Wielkiej Brytanii od 2014 roku pokazywały się nad Polską okazyjnie. Tymczasem coś się ostatnio zmieniło i nad Wrocławiem przelatują dwie fale lotów z Dubaju, Abu Dhabi i Doha rano i popołudniu oraz nieco mniejsza powrotna w okolicach południa. Materiał do pracy naprawdę fajny gdyby właśnie nie termika, która w centrum dużego miasta przekłada się na potężne trudności w ostrzeniu. Maszyny są rozmyte, pofalowane a między 12.00 a 15.00 nie ma co sięgać po teleskop, za to już po 17.00 kiedy temperatura zaczyna spadać zabawa zaczyna się na całego. A oto efekty tych trzech dni biegania z teleskopem po balkonie na czwartym piętrze ;)
Zanim jednak pokażę trzy najciekawsze moim zdaniem ujęcia maszyn przewoźników z Półwyspu Arabskiego, trzy klatki z lotami na Daleki Wschód, na które bardzo liczyłem w uwagi na godzinę przelotów. Wieczorem nad Wrocław zaglądają bowiem ładnie oświetlone ostatnimi promieniami Słońca loty do Korei czy też Chin lecące z Pragi i Monachium. Na pierwszy ogień wczorajszy przelot A380 Lufthansy z Monachium do Pekinu. To w tym roku najpóźniejsze zdjęcie w mojej kolekcji i chyba jedno z najbardziej klimatycznych. Takie refleksy na kadłubie da się zobaczyć tylko wieczorem przy nisko już stojącym nad horyzontem Słońcu. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że to nowe malowanie linii z Niemiec, jakiego jeszcze nie miałem okazji oglądać.
A dla lepszej oceny ten sam lot uchwycony pół godziny wcześniej w poniedziałek - tutaj maszyna poleciała pod fajnym kątem ale dość daleko aby można było powalczyć o więcej jakości.
I jako trzecia maszyna lecąca tym razem z Pragi do Seulu w barwach Korean Air. Nad Wrocławiem te maszyny zwykle są nadal na wznoszeniu po starcie ale już na granicy wysokości przelotowej. Wczoraj ten lot obsługiwał Boeing 747-800 czyli najnowsza rozwojowa wersja popularnego Jumbo Jeta i mimo, że na zdjęciu jakoś nie udało się uzyskać pełni efektu widocznego gołym okiem postanowiłem i to zdjęcie zaprezentować.
I pora teraz na trzy klatki maszyn na trasach, które ostatnio reaktywowały się nad Polską po niemal pięciu latach posuchy. Maszyny linii Qatar Airways, Emirates czy Etihad Airways to nad naszą okolicą widok częsty. Tak się jednak składa, że do niedawna nad Polską gościły albo loty tych linii za Atlantyk lub na trasach powrotnych, bądź też rejsy do i ze Skandynawii. A przecież do lipca 2014 roku maszyny na trasach do i z Europy Zachodniej (Holandia, Francja czy Wielka Brytania) były dla połowy spotterów w Polsce materiałem na codzienne zapełnianie kart pamięci w lustrzankach. Potem przez splot wydarzeń politycznych cały ten ruch zmienił kierunek i przeniósł się bardziej na południe - nad Słowację i Czechy a nad Polską pojawiały się tylko ekscytujące starych spotterów wyjątki. Tymczasem kilka tygodni temu na linii Zakopane - Opole - Wrocław - Zielona Góra z małym odchyleniem wschód/zachód pojawiły się regularnie loty do Londynu, Manchesteru czy Amsterdamu. Jak za starych, dobrych czasów... Była więc okazja wykorzystać choć trochę tego "urodzaju" i zgarnąć coś dla siebie. Ponieważ jednak wspomniane wyżej linie mam dość obfotografowane, odpuściłem A380 Emirates jak i kilka innych opatrzonych już maszyn i postanowiłem zaprezentować trzy zdjęcia, z których ostatnie ma dla mnie wartość największą. Ale na początek próbka z wczesnego poranka, bowiem jak pisałem na wstępie pierwsza fala pojawia się naprawdę wcześnie - między 5.00 a 7.00 z naciskiem na tę wcześniejszą godzinę. I tak tuż przed 6.00 we wtorkowy poranek do archiwum trafił drugi pod względem nowości Boeing 787-10 latający w linii Etihad Airways i jednocześnie moja pierwsza maszyna tego typu w kolekcji. Gdyby nie lekkie jeszcze zaspanie mogło być chyba lepiej, ale nie ma co narzekać :)
Jako drugi do zaprezentowania trafia lot na trasie z Amsterdamu do Doha obsługiwany przez Qatar Airways. To także moja pierwsza okazja do uchwycenia specjalnego malowania zapowiadającego Mistrzostwa Świata w piłce nożnej Doha 2022. Linia z Kataru od lipca 2018 roku pomalowała na tę okoliczność jedną tylko maszynę i co interesujące nie lata ona na trasach transatlantyckich, operując najczęściej na rejsach do Berlina lub Amsterdamu oraz na trasach azjatyckich. Tym większa moja frajda z tych zdjęć, że warunki akurat przy tym przelocie nie były najlepsze, a zdjęcie wyszło całkiem nieźle.
I wreszcie na koniec całej opowieści klatka, która ma dla mnie wartość największą z tego zestawu. Pierwszą maszynę tej linii pokazałem 31 maja a zdjęcie wykonałem podczas pobytu w Oświęcimiu. To Dreamliner jednej z najbardziej luksusowych linii z rejonu Półwyspu Arabskiego - Oman Air. I tutaj taka mała dygresja - z tą linią związana jest Olga Kuczyńska autorka bloga Życie stewardessy, który to polecam, bo zacne to miejsce opowieści nie tylko lotniczych, znacznie zresztą bardziej znane od moich "wypocin". Wtedy 31 maja uchwyciłem B789 ze specjalnym stickerem linii na spodzie kadłuba. Wczoraj niemal w ostatniej chwili wyłapałem przelot "zwyczajnie" pomalowanego starszego Dreamlinera z Omanu - trzeciego po względem wieku w tej flocie, noszącego znaki rejestracyjne A4O-SC lecącego z Muscatu do Manchesteru. Z całego zestawu uchwyconego we Wrocławiu to zdjęcie wyszło chyba najlepiej, ale widocznie tak być musiało skoro jest w tym zbiorze najcenniejsze :)
I to tyle tej relacji, przy której mam nadzieję dotrwaliście do końca, bo dawno tak długiego wpisu nie było. A za dwa tygodnie inne miejsce w Polsce i inne ciekawe maszyny - swego rodzaju przedsmak sierpniowego wyjazdu. Ale to dopiero po pierwszym weekendzie lipca :) Trzymajcie się!